20 marca br, Polski Związek Koszykówki poinformował, że podobnie jak Energa Basket Liga Kobiet, tak i rozgrywki 2 Ligi Mężczyzn zostają zakończone z powodu zagrożenia związanego z pandemią koronawirusa. Skończyliśmy z bilansem 14-7 i jest to niezły wynik, ale mógł być lepszy – Podsumowuje Bartłomiej Perzanowski, pierwszy trener zespołu Politechniki Gdańskiej.
Po sezonie 2018/19 w zespole drużynie Politechniki Gdańskiej doszło do zmian nie tylko składzie, ale również na ławce szkoleniowej. Pierwszym trenerem został Bartłomiej Perzanowski, dla którego powadzenie zespołu 2 Ligi było powrotem po kilku latach spędzonych w koszykówce młodzieżowej. – Ten sezon był dla mnie sporym wyzwaniem. Przyszedłem do klubu pracować z grupami młodzieżowymi, a w lipcu okazało się, że będę prowadził również pierwszą drużyną – mówi o swoim powrocie trener Bartłomiej Perzanowski.
W 21 rozegranych meczach koszykarze Politechniki Gdańskiej zwyciężyli 14 razy. Po dwóch porażkach w dwóch pierwszych kolejkach nasi zawodnicy weszli na zwycięską ścieżkę i odnieśli siedem zwycięstw z rzędu. – Po krótkim okresie przygotowawczym i, jak się później okazało, zbyt małej ilości rozegranych sparingów, zaczęliśmy ligę od falstartu czyli dwóch ewidentnych porażek na wyjazdach z Pelplinem i Notecią. Po tych meczach zmieniliśmy trochę rzeczy, formułę treningów, mocniejszy akcent zaczęliśmy stawiać na motorykę – dołączył do nas trener Pakólski, zmieniliśmy sporo w naszej taktyce i zaskoczyło. Wygraliśmy 7 meczów z rzędu i dołączyliśmy do czołówki w ligowej tabeli. Na początku grudnia passa została przerwana, jednak mieliśmy od listopada do lutego kilka kontuzji, m.in bardzo poważną Pawła Pawłowskiego, i dopiero w dwóch ostatnich meczach, jak się okazało ostatnich meczach sezonu, zagraliśmy w pełnym składzie. I były to bardzo dobre mecze, mimo że jeden z nich przegraliśmy – ocenia cały sezon trener Perzanowski.
W obecnych rozgrywkach zmieniły się również cele, jakie zostały postawione przed zawodnikami oraz sztabem szkoleniowym. – Celem na ten sezon był awans do play off. Więc czwarte miejsce, które zajęliśmy jest miejscem dużo powyżej przedsezonowych oczekiwań. Jednak w połowie sezonu apetyty nam wzrosły, poczuliśmy że możemy wygrać z każdym (przegraliśmy dwukrotnie tylko z Pelplinem, z pozostałymi zespołami wygraliśmy przynajmniej raz) i zaczęliśmy walczyć o najwyższe cele – dodaje trener. O nierównej grze gdańszczan decydowały także kontuzje oraz zmiany w podstawowej “dwunastce”. – Kilka meczów nam uciekło, mieliśmy też trochę zawirowań kadrowych – kontuzje, choroby, przyjście i szybkie odejście Piotrka Śmigielskiego, udział naszych zawodników w międzynarodowych turniejach 3×3 oraz kilka innych sytuacji w tym “zawirowania pozytywne” jak dołączenie do składu Bartka Pietrasa i Maćka Marcinkowskiego. Wszystko to powoduje, że czwarte miejsce z bilansem 14-7 należy odbierać jako optymalne i być z niego zadowolonym – mówi.
Trener Perzanowski w obecnym sezonie do dyspozycji miał 20 zawodników. W drużynie PG doświadczenie przeplatało się z “młodzieńczą fantazją”. Wśród nich byli grający od lat na ligowych parkietach Paweł Pawłowski, Łukasz Jaśkiewicz, Robert Kolka czy w trzech meczach ekstraklasowiec – Piotr Śmigielski, a także młodzi koszykarze, którzy dopiero pukają do seniorskiej koszykówki. – Paweł, Łukasz i Robert to doświadczeni gracze. Pozostali, których mieliśmy w składzie to zawodnicy, którzy grę w kategoriach młodzieżowych skończyli rok lub dwa lata temu albo juniorzy. I była to bardzo dobra mieszanka. “Młodzi” mogli korzystać z doświadczenia wymienionej trójki, ci zaś chętnie się tym doświadczeniem dzielili. Natomiast taka przewaga młodych zawodników na treningach narzucała dużą intensywność, którą ci starsi musieli wytrzymać. I robili to, różnicy nie było widać. Dlatego na pewno można powiedzieć o tym, że jedni i drudzy uzupełniali się – ocenia trener Perzanowski. W trakcie sezonu do składu PG dołączyli także Bartek Pietras i Maciej Marcinkowski. Coraz większą rolę odgrywali zawodnicy dla których nie był to pierwszy sezon z Lwem na piersi Trzeba przyznać, że w porównaniu z poprzednim sezonem zrobili oni postęp: – Jeżeli spojrzymy na statystyki z tego i poprzedniego sezonu to prawie wszyscy poprawili swoje indywidualne osiągnięcia. Wynika to także z tego, że w tym sezonie cele drużyny były inne w zeszłym i zmieniły się role poszczególnych zawodników. Na pewno wrażenie robiła w tym sezonie gra Patryka Piszczatowskiego, który był zarówno efektywny jak i efektowny. Paweł Pawłowski w wieku 38 lat, pomimo kontuzji z której jednak szybko się wykaraskał, rozegrał najlepszy sezon w karierze, jeżeli popatrzymy na eval. Postępy w stosunku do zeszłego sezonu zrobili również Stefan Marchlewski, który dobrze odnalazł się w roli pierwszej jedynki, Kuba Rzepkowski, który był jego bardzo dobrym zmiennikiem, Adam Wąsowicz i Mateusz Kulis będący kluczowymi postaciami w drużynie, Robert Kolka, który zanotował świetny powrót do 2 ligi, Łukasz Jaśkiewicz, którego linijki statystyczne poprawiły się dwukrotnie w stosunku do zeszłego sezonu. Trzeba wymienić tu jeszcze Bartka Pietrasa, który na koniec sezonu był jednym z naszych kluczowych graczy i skutecznie wywalczył swój powrót na boisko.
W obecnych rozgrywkach trener Perzanowski nie bał się stawiać na młodych zawodników, którzy grali w obecnych rozgrywkach (oprócz 2LM) także w lidze juniorów starszych oraz juniorów. Trener Perzanowski czuje jednak pewien niedosyt: – Od każdego z nich wymagałbym trochę więcej. Zwłaszcza, że w tym sezonie mieli ogromną szansę. Dwóch z nich było w normalnej rotacji: to Mateusz Trębowicz i Janek Gulczyński. Pierwszy z nich to chłopak o ogromnych możliwościach i potencjale, jednak musi dużo pracować nad stabilnością formy, mówiąc bardzo dyplomatycznie. Drugi ma niezłe warunki fizyczne i spory potencjał, jednak mało wiary w siebie. Może grać, ale musi to zmienić. Jeżeli mówimy o Błażeju Czerniewiczu to jest to naprawdę spory talent, którego błysk mogliśmy zobaczyć w meczu z Poznaniem oraz oczywiście w rozgrywkach młodzieżowych. Zadebiutował w tym sezonie w 2 lidze jeszcze przed siedemnastymi urodzinami. Może osiągnąć wiele, ale musi sam sobie narzucić pewien reżim, który jest wymagany od osoby uprawiającej wyczynowo sport. Do pierwszej drużyny pukają też grający, podobnie jak Błażej, jeszcze w kategorii U18 Maciek Pilski, który również zadebiutował w tym sezonie oraz Olek Dziekański. Liczę na to, że zapracują na swoje kolejne szanse w następnym sezonie. Janek Korczyński, Tomek Lebiedź, Kuba Pellowski, Krystian Gładikowski, Mikołaj Chmura Maciek Wiśniewski i Mateusz Pieczykolan, którzy mieli swoje szanse w tym sezonie, zakończyli właśnie grę w kategoriach młodzieżowych. To bardzo pracowici chłopcy, którzy dołożyli swoją małą cegiełkę do wyniku w tym sezonie.
Były w tym sezonie mecze, które szczególnie zapadły w pamięci naszemu trenerowi. Dwukrotnie w rywalizacji w derbowym meczu z gdyńską Arką AMW II Gdynia doszło do pojedynku ojciec (w roli szkoleniowca) – syn (na parkiecie). – Mecze z Arką AMW II Gdynia, które były dla mnie szczególnie trudne ze względu na to że w Gdyni gra mój syn Olaf. Bardzo mu kibicuję i ciężko mi było przestawić się z roli ojca i kibica do roli trenera drużyny przeciwnej – wspomina trener PG. Ale w pamięci trenerowi zapadły także inne mecze: – Każdy mecz miał swoją historię i pamiętam wszystkie. Na pewno zapamiętam nasz pierwszy mecz, grany w Pelplinie dlatego że był pierwszy, ale także dlatego że w pelplińskiej hali kibice tworzą fajną atmosferę. W pamięci zostanie mi również mecz z Gnieznem, wygrany po dogrywce, do której doprowadziliśmy w niesamowitych okolicznościach.
Podobnie jak pozostałe rozgrywki, tak i sezon 2 Ligi Mężczyzn zakończony został nagle, jeszcze w trakcie trwania sezonu zasadniczego. Przyczyną oczywiście było zagrożenie wywołane epidemią koronawirusa. – Czuję wielki niedosyt w powodu takiego zakończenia sezonu. Czekaliśmy na play off, wróciliśmy do pełnego składu i graliśmy coraz lepiej. Nastawialiśmy się na tę decydującą fazę rozgrywek i chcieliśmy mocno namieszać. Dlatego niedosyt jest ogromny, ale rozumiem obecną sytuację w kraju i na świecie i musimy się z tym wszyscy pogodzić – mówi szkoleniowiec.
Sezon 2019/20 to już przeszłość.- Skończyliśmy z bilansem 14-7 i jest to niezły wynik, ale mógł być lepszy. Jednak podsumowując myślę, że zrobiliśmy wspólnie dobrą robotę i chcę wszystkim za ten sezon podziękować. Wszystkim zawodnikom, moim asystentom Arturowi Gussmannowi oraz Kubie Derkowskiemu, wyżej wspomnianemu Krzyśkowi Pakólskiemu oraz Władzom i pracownikom klubu – kończy Bartłomiej Perzanowski.
Co przyniesie przyszłość? Jak wyglądać będzie nowy sezon? Tego dowiemy się w ciągu najbliższych kilku miesięcy.